NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Ekumenizm drogą do poznawania bogactwa chrześcijaństw

 

 

Od 16 stycznia trwać będzie Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Od nas zależy jak go przeżyjemy. Sens działań ekumenicznych przedstawił nam redaktor portalu www.ekumenizm.pl Dariusz Bruncz wyznania ewangelicko-augsburskiego. Rozmawiała z nim Maria Cimińska.

 

 

Maria: Od 16 stycznia Kościół Katolicki przeżywać będzie Tydzień Jedności Chrześcijan. Czy uważa Pan, że coroczne przeżywanie tego tygodnia przybliży ludzi z Kościoła Katolickiego, choćby do poznania innych wyznań, które maja korzenie w Chrystusie? Czy będzie odwrotnie, tzn. wyznania poza Kościołem Katolickim poznają Kościół Katolicki?


Dariusz Bruncz:
Na wstępie warto zaznaczyć, że współorganizatorami Powszechnego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan są Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej, Kościół Rzymskokatolicki, a także inne Kościoły i wspólnoty religijne, dla których ekumenizm jest ważny, w tym adwentyści czy zielonoświątkowcy. Bez wątpienia Tydzień Ekumeniczny, przy wszystkich swoich problemach, trudnościach i niedociągnięciach jest ważnym wydarzeniem – to tak naprawdę jedyny czas w roku, w którym polscy chrześcijanie różnych wyznań mogą spotykać się, poznawać i doświadczyć nie tylko innej duchowości, sposobów chwalenia Boga, ale przede wszystkim mogą głębiej wejść w przestrzeń własnego doświadczenia religijnego. Pytania, które się przy tej okazji rodzą nie są bez znaczenia dla własnej tożsamości religijnej. Wiadomo przecież, że konfrontacja z czymś nieznanym lub zupełnie nowym jest dla każdego człowieka, a w kontekście ekumenicznym dla każdego chrześcijanina, momentem autoidentyfikacji, określenia kim jestem i dlaczego jestem tu, a nie tam. Reasumując: ekumeniczne doświadczenie pomaga w sposób bardziej świadomy przeżywać swoją przynależność do Kościoła, bez względu na to, o jaki Kościół chodzi. Każdy z Kościołów prezentuje podczas nabożeństw ekumenicznych to, co ma najświętszego, najważniejszego, najlepszego, więc jakże inaczej, jak nie poprzez proces poznawania na różnych płaszczyznach ma dojść do zbliżania chrześcijan.

 

 

Maria: Większość Polaków należy do jednego z następujących Kościołów chrześcijańskich: katolickiego, protestanckiego, prawosławnego , mniejszości (statystycznie) do innych wyznań chrześcijańskich. W jaki sposób żyjący pośród siebie wierni (nie chodzi o wielkich teologów), mogą podjąć dialog, aby jedność rozpoczęła się od własnego podwórka?

Dariusz Bruncz: Polską bolączką ekumeniczną jest to, że mamy wyraźną dominację jednego Kościoła. Wynika z tego przykry fakt, że wśród wielu księży rzymskokatolickich panuje przekonanie, że jest nas tak wiele, jesteśmy tak przytłaczającą większością, że nie potrzebujemy spotkań i poznawania innych – są w Polsce miejscowości, wsie i miasteczka, w których reprezentowane są różne denominacje chrześcijańskie, a ze względu na historyczne zaszłości, fobie i przede wszystkim niewiedzę, kontakty praktycznie nie istnieją. Z drugiej jednak strony mamy parafie Kościołów mniejszościowych, które wolą żyć tylko dla siebie, wolą celebrować swoją elitarność, wyjątkowość, a przez to zamykają się w wyznaniowych gettach, w których niewiele jest miejsca na zrozumienie innych Kościołów, w tym Kościoła Rzymskokatolickiego, a wiele jest żalu, pretensji i uprzedzeń. Podjęcie dialogu wymaga przede wszystkim otwarcia się, uświadomienia sobie, że nie jesteśmy sami, nie jesteśmy samowystarczalni, że w czasach postępującej sekularyzacji możemy nie tylko się od siebie uczyć, ale coś wspólnie zrobić – wiele wspólnot lokalnych, także w Polsce, pokazuje, że jest to możliwe! Wpierw jednak musi nastąpić wewnętrzne otwarcie, wyjście poza własne mury kościelne, a następnie spotkanie oraz modlitwa z siostrami i braćmi, którzy przecież wyznają tę samą Ewangelię o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Jeśli tego zabraknie wszelkie inicjatywy ekumeniczne, deklaracja i uśmiechy nie mają sensu.

 

 


Maria: Wydaje się, że na poziomie zwykłych wiernych, w autentycznie mieszanych środowiskach, jest współpraca a na poziomie hierarchii jest inaczej, czy Pan potwierdzi takie spostrzeżenie? Co jest tego przyczyną?


Dariusz Bruncz:
Problem jest złożony. Zasygnalizowana w poprzedniej wypowiedzi kwestia liczebności Kościołów mniejszościowych powoduje, że nasze doświadczenia ekumeniczne nie są aż tak bogate jak np. niemieckich czy amerykańskich chrześcijan. W Europie katalizatorem dialogu ekumenicznego jest sekularyzacja, a w Azji, czy Afryce ekspansja islamu lub innych religii. W Polsce – takie jest moje wrażenie – zainteresowanie ruchem ekumenicznym maleje, podobnie jak maleje zainteresowanie uczestnictwem w praktykach religijnych w ogóle. Kiedy przypatrzymy się ludziom, którzy przychodzą na nabożeństwa ekumeniczne, to zobaczymy, że są to głównie osoby starsze. Ponadto liczba uczestników nabożeństw ekumenicznych nie jest imponująca. Wciąż mało mamy ekumenicznej pracy u podstaw. Polska ekumenia, poza nielicznymi wyjątkami, jest strasznie sklerykalizowana – zajmują się nią głównie księża i są to głównie ci sami księża. Widać to szczególnie wśród przedstawicieli Kościoła Rzymskokatolickiego. Wśród Kościołów mniejszościowych siłą rzeczy duchowni parafialni są „skazani” na ekumeniczne zaangażowanie. O ile w innych krajach, gdzie ekumeniczna sytuacja jest bardziej zróżnicowana, a „lud” z niezadowoleniem przyjmuje zachowawczość „góry”, niecierpliwie domagając się odważnych, niezgodnych z oficjalną linią Kościoła/Kościołów kroków (np. sprawa gościnności eucharystycznej), o tyle w Polsce tematy te nie istnieją. Ekumeniczne kontrowersje i działania toną w klerykalnej nowomowie – i tutaj chciałbym wyjaśnić: nie mam nic przeciwko zaangażowaniu duchownych w ekumenię. Wręcz przeciwnie! Tyle tylko, że nie mogą być to tylko duchowni. Za mało mamy świeckich, a winę za to ponoszą po równo duchowni i świeccy. I nie na końcu: za mało mamy młodzieży. Polacy stanowią największą grupę uczestników ekumenicznych spotkań Taize. Jeżdżą po świecie, poznają rówieśników z innych Kościołów. Pytanie: gdzie są ci młodzi chrześcijanie podczas Tygodni Modlitw o Jedność Chrześcijan. Gdzie są te tłumy w ciągu roku? Gdzie ich ekumeniczny zapał?

Maria: W Polsce istnieją Centra Ekumeniczne, przykładem są Kostomłoty, także spotkania w Gdańsku. Odbywają się tam rekolekcje, spotkania, na które przyjeżdżają ludzie za całej Europy. W jaki sposób w takich ośrodkach, przeprowadzić spotkanie aby każdy skorzystał i nikt nie czuł się dotknięty?

Dariusz Bruncz:
Cieszę się z tych inicjatyw, ale one mają wciąż zbyt mały zasięg. Być może takie instytucje, a jest ich trochę, mają zbyt małe wsparcie wśród hierarchów i duchownych, zajętych innymi sprawami – w końcu w polskim chrześcijaństwie ekumenizm nie jest niestety priorytetem. Spotkania ekumeniczne mają swój głęboki sens, jeśli nie będą mdłą papką zaprawioną ‘ekumenicznymi’ uprzejmościami. Myślę, że koncentrowanie się na tym, aby nikogo nie urazić, to przejaw szkodliwej ‘poprawności politycznej’. Jeśli na przykład pojawiają się pytania, kontrowersje, a ktoś w obawie przed urażeniem kogoś, boi się zapytać, to wówczas mamy pozorowany dialog, a jedynie festiwal uprzejmości, a gość ekumeniczny uczestnicy z Kościołów mniejszościowych pełnią rolę muzealnego okazu. Warto mówić o rzeczach trudnych: jest to zawsze okazja do poznania (się) i zrozumienia odmiennej opinii, wyrobienia własnej, czy też utwierdzenia się w dotychczasowym przekonaniu. Wszystko to musi się odbywać w szacunku wobec inaczej myślących. To czy ktoś się poczuje dotknięty zależy od wielu czynników, jednak nawet w takiej sytuacji, powstaje okazja, aby coś wyjaśnić, wyprostować. Nie można jednak obrażać, mówić czegoś z zamiarem sprawienia przykrości czy zgorszenia siostry czy brata w Chrystusie.

 

 

Maria: Pomimo że wiele lat minęło od zaborów, to nadal funkcjonuje w społeczeństwie Polskim podział, że katolicy to Polacy, protestanci to zapewne Niemcy, a z prawosławia to Rosjanin, Ukrainiec itd. Czy to spojrzenie da się zmienić? Przecież wydarzenia dawnych lat, zostawiły wielkie rany i utrudniają porozumienie między wyznaniami? Jak Pan na to widzi?

Dariusz Bruncz:
Obecnie mieszkam w Warszawie, ale pochodzę z Łodzi, gdzie te stereotypy były szczególnie silne i nawet jeszcze nie tak dawno prowadziły do aktów wandalizmu czy nawet profanacji w kościołach i na nekropoliach różnych wyznań – te przykre sytuacje dotykały szczególnie łódzkich ewangelików i żydów. Mam jednak wrażenie, że jest coraz lepiej i łączenie narodowości i wyznania nie jest tak powszechne jak kiedyś. Wiele zmieniły tutaj prominentne osoby, które publicznie przyznawały się do tego, że są np. luteranami. Mam tu choćby na myśli obecnego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego prof. Jerzego Buzka czy Adama Małysza. Aby wyplenić ksenofobiczne myślenie potrzebna jest edukacja na szeroką skalę, bo jeśli zerkniemy do dziejów Polski, do historii naszych małych ojczyzn, to zobaczymy jak wielki wkład w polską kulturę i dobrobyt naszych miast i regionów wnieśli przedstawiciele różnych wyznań chrześcijańskich, czy wyznawcy judaizmu. Pamięć o historii poszerza horyzonty, generuje otwartość, a także lepiej pozwala zrozumieć naszą tożsamość kulturową, która nie jest monolityczna, ale jest wypadkową wielu procesów historycznych, ludzi o bardzo zróżnicowanym światopoglądzie religijnym.

 

 

Maria: Jaki jest tak naprawę cel dialogu ekumenicznego aby nie zatracić własnej tożsamości każdego z wyznań?

Dariusz Bruncz:
Cel? Cóż, na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od tego, kto na nie odpowiada. Rozumienie celu dialogu ekumenicznego, czy samego ekumenizmu jest konsekwencją rozumienia Kościoła i jego jedności. Jeśli rzymski katolik mówi o jedności to pod tym terminem rozumie coś zupełnie innego niż prawosławny, luteranin, czy mariawita. Używamy tych samych słów, ale problem w tym, że każdy z nas co innego pod nimi rozumie. Mamy kilka modeli jedności i niestety nie są one kompatybilne, co widać choćby w kontrowersyjnym temacie ‘wspólnoty eucharystycznej’. Z jednej strony mamy stanowisko rzymskokatolickie, w tym aspekcie zgodne z tym, co mówią prawosławni, że wspólna Eucharystia nie jest środkiem do jedności chrześcijan, a jej rezultatem – tzn., że wspólne przystępowanie do Wieczerzy Pańskiej będzie możliwe tylko i wyłącznie na gruncie wspólnej doktryny. Z drugiej strony mamy model typowy dla Kościół protestanckich, ale też starokatolickich i anglikańskich, które mówią o jedności w różnorodności, przekonując, że nie jest konieczna pełna zgodność w kwestiach teologicznych, aby razem przyjmować Komunię Świętą. Model ten nie jest teoretyczny, bo praktykowany na całym świecie przez luteranów, reformowanych, anglikanów i starokatolików. Trudno jednak, jak już wspomniałem, pogodzić tę optykę z rozumieniem rzymskokatolickim czy prawosławnym. Posiadamy nie tylko inne rozumienie tego, czym jest Kościół, ale też inaczej rozumiemy jedność. Takich kwestii jest jednak znacznie więcej. To może zniechęcać, ale może również motywować do dalszego poznawania się. Myślę, że celem dialogu ekumenicznego jest właśnie poznawania się i to, abyśmy mimo wszystkich różnic, których nie wolno deprecjonować, widzieli w sobie siostry i braci. Trzeba jeszcze wspomnieć, że wśród chrześcijan, także w Polsce, nie brakuje takich, którzy ekumenizm uznają nie tylko za stratę czasu, ale też za coś szkodliwego i w zwalczaniu lub negowaniu dialogu ekumenicznego widzą swoją chrześcijańską konieczność. Głosy te pokazują, że ekumenizm to wielki duchowy projekt, który zajmie nam naprawdę wiele czasu.

 

 

Maria: Jest Pan redaktorem portalu www.ekumenizm.pl. Co skłoniło Pana do działania na polu ekumenizmu? Co poradziłby Pan osobom, dla których ekumenizm jest bardzo ważny?

Dariusz Bruncz:
Myślę, że odpowiedź na to pytanie, będzie powtórzeniem tego, co już mówiłem wcześniej. Powodem zaangażowania ekumenicznego, a w konsekwencji tego stworzenia portalu www.ekumenizm.pl, była ciekawość niezwykłego bogactwa chrześcijaństwa. Jestem wyznania ewangelicko-augsburskiego (luterańskiego), ale fascynuje mnie również duchowość anglikańska i mariawicka, interesuje się również innymi tradycjami, a obecnie kończę pisać rozprawę doktorską nt. duchowej tożsamości Europy w pismach papieża Benedykta XVI, który jest jednym z moich ulubionych teologów. Na ekumenizm.pl staramy się ukazywać wielowymiarowość chrześcijaństwa, jego symfoniczność, nie unikając przy tym trudnych tematów. Wiele się spieramy, dyskutujemy, ale przede wszystkim pokazujemy, czym żyją chrześcijanie w różnych częściach świata. Zainteresowanych ekumenizmem serdecznie zachęcam do współpracy!

Maria: Dziękuję za rozmowę.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *