Daven, mowisz, ze nie potrafisz sobie wyobrazic, ze cos oddziela sie mysla (czyli PRZETWARZANIEM INFORMACJI) od reszty, ale nie ma swiadomosci. Abstrahujac od tego, ze jest to kwestia wyobrazni (tak, jak "nie moge sobie wyobrazic, ze swiat moglby sie jakkolwiek 'wziac' bez pomocy Boga, albo zeby mogl istniec bez przyczyny"), wartu zauwazyc, ze skoro potrafisz sobie wyobrazic, ze woda rozpryskujaca sie z prysznica oddziela sie PRZETWARZANIEM INFORMACJI od rury z woda, ale swiadomosci przy tym nie posiada, to twoja trudnosc z wyobrazeniem bierze sie chyba glownie z tego, ze zbytnio jeszcze nad tym pomyslem nie pracowales (choc mogles sie z nim juz nie raz spotkac). Nie ma w tej trudnosci nic zdroznego - ale i nie ma w calym zagadnieniu nic trudnego do wyobrazenia sobie. Wystarczy sobie uswiadomic, ile informacji sam przetwarzasz bez udzialu swojej swiadomosci...
Daven napisał(a):bakteria "wie", kiedy "ją" boli
Atom "wie", kiedy emituje elektron. Deszcz "wie", kiedy spada na ziemie.
Akcja powoduje reakcje. Po co do kazdego oddzialywania podczepiac swiadomosc? Mozna oczywiscie i tak (uzasadniajac to prosto: "nie wiadomo, dlaczego tak jest, ale po prostu tak jest i tyle"), jednak jest to czysty akt wiary - bo teza taka nie jest sprawdzalna w doswiadczeniu naukowym ani falsyfikowalna w takim doswiadczeniu. Po prostu swiadomosc istnienia X jest dostepna tylko podmiotowi X - i to zamyka sprawe...
Daven napisał(a):Pojęcia metafizyczne takie jak "świadomość" (które dokładnie nawet nie wiadomo co znaczy, bo chyba ja i ty mamy różne jej definicje) ustanowił sobie człowiek dla własnej wygody.
Wszystkie pojecia ustanowil sobie czlowiek dla wlasnej wygody.
Natomiast tresc pojecia "swiadomosc" zdefiniowana przez "ja istnieje" jest doskonale okreslona, ale istota tej tresci jest NIEPRZEKAZYWALNA pomiedzy obserwatorami. Ja wiem doskonale, co znaczy dla mnie moje "ja istnieje". Ty wiesz doskonale, co znaczy dla ciebie twoje "ja istnieje". Ale ja nie wiem, czy twoje "ja istnieje" znaczy dla ciebie to samo, co moje "ja istnieje" znaczy dla mnie.
Byc moze twoje odczucie "ja istnieje" byloby dla mnie nieistnieniem, automatyzmem pustym jakims? Nie wiem, bo nie moge sie z toba zamienic; gdybym nawet mogl, to albo bylbym wtedy nadal soba (i nadal bym sie niczego nie dowiedzial o TWOIM odczuciu, lecz tylko o MOIM odczuciu twojego odczucia), albo bylbym toba (i nadal bym sie nie dowiedzial, bo nie moglbym wtedy porownac tego, co bylo przedtem moje z tym, co jest teraz moje - nie wiedzialbym nic o MOIM dawnym odczuciu, lecz tylko o TWOIM odczuciu mojego dawnego odczucia), albo bylbym NOWA OSOBA (z tymi samymi konsekwencjami). Zakladam wiec po prostu, ze ty istniejesz dla siebie tak, jak ja istnieje dla siebie; taki obraz swiata WOLE i to jest JEDYNA trzymajaca sie kupy przyczyna takiego zalozenia.
Daven napisał(a):Świadomość zakłada np. postrzeganie rzeczy w odrębności od "ja".
Ano wlasnie niekoniecznie. Czy slyszales o buddyzmie? Doznanie nirwany nie niszczy, wbrew pozorom, swiadomosci. Choc niszczy odrebnosc, niszczac W TYM SENSIE "ja" (bowiem powstaje "ja to ty, a ty to ja").
Daven napisał(a):Świadomość bez myśli to jakby nieskończona pustka, w której nie ma materii.
Tak, z punktu widzenia materii to pustka. Ale to TWOJA pustka.
Jesli ZAKLADASZ, ze swiadomosc bierze sie z materii, to uzyskujesz stad slusznie wniosek, ze bez mysli nie ma swiadomosci. Ale jesli NIE zakladasz tego, to wniosku takiego wyciagnac nie mozesz. Po co zas robic zalozenie, ktore nie jest potrzebne do opisywania ani swiata ani ciebie samego?
Zdrowko -- wuj niepotrzebny zboj
PS. We ten wtorek wyjezdzam na pare dni i musze sie do tego wyjazdu przygotowac. Dlatego na razie bede odpowiadal coraz rzadziej, potem bedzie troche przerwy, a nastepnie pojawie sie dopiero w nastepny weekend. Gdybym sie nie pojawil (pamiec mam bowiem dobra, ale krotka), a chcialbys rozmawiac dalej, to prosze rzuc mi maila w przyszla niedziele.