Wracając do mojego postu i przy okazji odpowiadając na to co napisał ksiądz Marek....
Ksiądz Marek napisał(a):Sam powinieneś wiedzieć, czy twój niedowład jest bardzo uciążliwy, przyprawiający o ból, o nerwy, etc, czy też dajesz sobie z nim radę. Bierz pod uwagę sposób i realia duszpasterstwa: niedowład nogi może powodować, że przy dłuższym staniu istnieje możliwość intensywnego bólu, a co za tym idzie rozdrażnienia. Jednak są to rzeczy pokonalne.
Jeśli chodzi o to, to nie odczuwam żadnego bólu związanego z moją nazwijmy to...ułomnością.
Z moją nogą jest już prawie wszystko wporządku. Trochę gorzej jest z ręką...Widzę podczas mszy jakie kapłan wykonuje gesty naprzykład podnoszenie kielicha czy Hostii lub jeszcze inne... boję się że tego niebyłbym w stanie zrobić dwoma rękoma (no chyba, że nie jest przeszkodą zeby robić to jedną ręką). Wracając do tego co ksiądz mów o staniu- Wiem mniej więcej jak wygląda msza święta z perspektywy ołtarza, ponieważ jestem po święceniach lektorskich i jestem lektorem w naszej parafii (niestety ostatnio biernym, ale chcem to zmienić) więc na stanie myślę, że się uodporniłem :mrgreen:.
Jeśli chodzi o samo powołánie to codziennie o tym myślę i modlę się do Ducha Swiętego.
Wiem też, że niektóre zakony jak na przykład Franciszkanie organizują w swoich klasztorach dni otwarte umożliwiające osobom "z zewnątrz" poznać ich życie dlatego myślę też nad tym aby wybrać się na takie dni w wakację (jak będe wolny od szkoły) tylko jak narazie trochę boję się mówić o tym wszystkim najbliższej rodzinie i chyba to jak narazie stanowi mój główny problem.
PS: Dziękuje za Wasze wsparcie i pozdrawiam