NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Trudna młodzież czy trudne czasy?

Z ks. dr. Markiem Studenskim, wykładowcą pedagogiki, zaangażowanym w przygotowanie Tygodnia Wychowania, rozmawia Marta Kawalec

 

Czy sytuacja wśród dzieci i młodzieży jest aż taka zła, że trzeba ogłaszać  Tydzień Wychowania?

Wychowanie to coś więcej niż tylko opieka nad dzieckiem, zdrowe odżywiane i mieszkanie w dobrych warunkach. Wychowanie jest tak ważną dziedziną naszego życia, że nigdy dosyć o nim mówić. Poza tym żyjemy w szczególnych czasach. W związku z niełatwą sytuacją wielu rodziców ich obecność i towarzyszenie dziecku w procesie jego rozwoju nie są wystarczające. Dziecko potrzebuje obecności ojca i matki, którzy od najwcześniejszych lat zapewnią mu realizację najistotniejszej, podstawowej potrzeby, jaką jest poczucie bezpieczeństwa. Tymczasem dziś troska o to, żeby utrzymać rodzinę, każe wielu młodym małżeństwom wybierać inne priorytety. Rodzice są często nieobecni w najbardziej wrażliwym momencie życia dziecka. Trzeba im uświadomić, że spowodowane tym straty są nie do nadrobienia.

Coraz częściej mówi się też o „społeczeństwie bez ojca”. Ostatnio usłyszałem od jednej z dyrektorek przedszkoli, że dzieciom na religii mówi się o Bogu, który jest Ojcem, tymczasem u niej spora część dzieci rozwija się w rodzinie bez ojca, a nawet jeśli ojciec jest obecny, to tylko w sposób fizyczny. Ojciec przychodzi po pracy i włącza telewizor, a jedyne, co mówi do dziecka, to: „nie przeszkadzaj”. Lepsza jest czasem godzina intensywnie spędzona z dzieckiem niż sześć samej tylko niemej obecności.

Mamy coraz więcej wykształconych, dobrze zarabiających i zrealizowanych zawodowo młodych ludzi, którzy są jednocześnie coraz słabsi psychicznie. Nie radzą sobie z życiem i problemami, które ich spotykają. To jedna z konsekwencji braku dostatecznego wsparcia ze strony rodziców w drodze do dojrzałości. Można dziś też zauważyć, że problem  wychowania jest często niedoceniany przez nasz system szkolny. Przykładem są rankingi szkół. Zwraca się w nich uwagę, która szkoła ma lepsze wyniki z egzaminu maturalnego czy gimnazjalnego, olimpiad, skąd więcej uczniów dostaje się na wyższe studia. Tym też kierują się rodzice przy wyborze szkoły dla swoich dzieci. Nie ma natomiast rankingów, która szkoła jest lepsza wychowawczo. Wychowanie zeszło na drugi plan. Biorąc to wszystko pod uwagę, Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski i Rada Szkół Katolickich wystąpiły z inicjatywą skierowania uwagi społecznej na problem wychowania poprzez ogłoszenie Tygodnia Wychowania w naszej ojczyźnie.

 

Hasło Tygodnia Wychowania brzmi: „Wszyscy zacznijmy wychowywać”. Dlaczego wszyscy?

W procesie wychowania każde ogniwo jest istotne i słowo „wszyscy” z naszego hasła trzeba rozumieć dosłownie. Każdy jest odpowiedzialny za wychowanie. Nikt nie może zwolnić się z tego obowiązku. Przede wszystkim rodzice, potem szkoła, czyli instytucja, która nie zastępuje rodziców, ale ich wspomaga, i wreszcie Kościół, który ze swego powołania i natury jest wezwany  do kształtowania serc. Chcemy uświadomić, że tylko wtedy, kiedy te podmioty będą ze sobą współpracować, możemy osiągnąć jakiś sukces. Minęły już czasy,  kiedy każda z tych instytucji mówiła różnym głosem i dziecko w szkole słyszało co innego niż w kościele i w domu. Dzisiaj mamy przywrócony naturalny porządek, a nieraz nie umiemy z tego skorzystać. Po części każdy jest odpowiedzialny za tę sytuację i każdy musi sobie zrobić z tego rachunek sumienia. Może właśnie odpowiedź na pytanie: „kto odpowiada za ten stan?” będzie efektem Tygodnia Wychowania. Nie chodzi o to, by wskazywać winnych, ale by każdy zdał sobie sprawę z tego, co jeszcze ma do zrobienia.

 

No właśnie: co mamy do zrobienia?

Kościół, a także nasze prawo państwowe, zaczynając od Konstytucji, stawia sprawę bardzo jasno: to rodzice są pierwszymi wychowawcami swych dzieci. Tymczasem dziś bardzo często rodzice zapewniają dziecku opiekę (czasami są nadopiekuńczy), a zapominają o wychowaniu. Kiedyś prowadziłem rekolekcje parafialne. Padał deszcz, było chłodno. Jedna z nieobecnych uczennic przyniosła mi potem usprawiedliwienie od mamy, która bała się żeby córka się nie przeziębiła…

Trzeba mieć świadomość, w jakim kierunku chcę wychowywać dziecko, jaki jest cel wychowania, do czego zmierzam. Dzisiaj na przykład coraz częściej, opisując życie społeczne, używa się pojęcia „wyścig szczurów”. Brzmi to strasznie, ale w powszechnej opinii wygrywa tylko sprytniejszy i silniejszy.   Niestety, wielu temu ulega i przyjmuje taką wizję wychowania! Pytanie: czy chcę wychowywać dziecko, które idzie przez życie jak taran, czy takie, w którym zwycięży szlachetność i wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka?

Szkoły chcą, żeby rodzice włączyli się we współpracę, żeby nie traktowali szkoły jako zakładu świadczącego usługi. To, jak wygląda praca szkoły, zależy także od rodziców. Szkoły oczekują, żeby rodzice podjęli współpracę z wychowawcami. Nie chodzi tylko o to, aby przyjść na wywiadówkę i zapytać o stopnie, ale by włączyć się w życie szkoły, skorzystać z możliwości wpływu na jej wizję wychowawczą.

 

Czy kiedyś łatwiej było wychowywać dzieci?

Określenie „dzisiejsza młodzież jest trudna” jest obecne od tysiącleci. Pisze o tym już Platon i wielu innych filozofów, którzy kiedyś zajmowali się wychowaniem młodzieży. Pokazuje to dobrze słynne zawołanie Cycerona: „O tempora, o mores!” – Co za czasy, co za obyczaje! Ludzie zawsze porównywali swoją epokę z poprzednimi i zawsze oceniali młodzież w relacji do poprzednich pokoleń. Obecne czasy są jednak trudniejsze. Jest więcej pokus. Wystarczy przecież wcisnąć przycisk klawiatury komputera, żeby wejść w środowisko,  które jest w stanie ściągnąć człowieka w dół.

Clive Staples Lewis, autor „Opowieści z Narnii”, powiedział że „wychowanie nie polega na karczowaniu puszczy, lecz na nawadnianiu pustyń”. Trzeba więc wskazywać to, co dobre i pozytywne, bo takie podejście zawsze przynosiło więcej owoców. Uwarunkowania życia zmieniają się dziś jak w kalejdoskopie. Wymaga to od nas umiejętności szybkiego znalezienia się w nowej sytuacji.

 

Co jednak można zrealizować w tydzień?

W niedzielę 4 września usłyszeliśmy list pasterski episkopatu wprowadzający w Tydzień Wychowania. Czas ten przede wszystkim stanowi okazję do modlitwy za wychowawców – rodziców, nauczycieli, katechetów, oraz za wychowanków – dzieci i młodzież. Proponujemy, aby podczas Mszy Świętych w każdej parafii dokonać aktu zawierzenia Bogu dzieła wychowania. Oprócz tego podpowiadamy duszpasterzom tematy na krótką, kilkuminutową homilię na temat wychowania do wygłoszenia w kościele każdego dnia tego tygodnia. Przygotowaliśmy też materiały na spotkanie dla nauczycieli i rodziców na temat istoty wychowania i związanych z nim problemów. Są przygotowane konspekty dla uczniów, które można wykorzystać w ramach katechezy i lekcji wychowawczych. W spotkaniach dla młodzieży akcentujemy problem samowychowania – w życiu młodego człowieka jest taki moment,  kiedy akcenty przestawiają się i człowiek zaczyna formować siebie samego. Dalej korzysta z pomocy rodziców i wychowawców, ale musi sam poczuć odpowiedzialność za kształtowanie swojego wnętrza. Uczniowie młodsi usłyszą  zaś o szacunku, posłuszeństwie i wdzięczności za wychowanie. Chcemy uświadomić im, że wychowanie to dar, który trzeba docenić.

 

Jakie efekty ma to przynieść?

Tydzień Wychowania stanowi zaproszenie do refleksji. Pragniemy podpowiedzieć, jak wychowywać w sposób integralny, tak, by nie pomijać żadnej z ważnych sfer rozwojowych dziecka – by uwzględnić jego ducha, sferę intelektualną, cielesną, emocjonalną. Dobrze by było, gdyby owocem tego tygodnia było zbliżenie się rodziców do dzieci. Tak, by rodzice poczuli, że podstawową potrzebą dziecka jest potrzeba ich obecności i wynikającego z niej bezpieczeństwa.

Chcielibyśmy też docenić zaangażowanie nauczycieli, którzy z poświęceniem kształtują serca swych wychowanków. Ich praca wychowawcza często nie zostaje doceniona, bo liczą się tylko oceny. Kościół chce przypomnieć nauczycielom, że ich czas nie jest stracony, choć może efekty nie są widoczne od razu, a wyniku ich pracy nie da się zmierzyć za pomocą prostych narzędzi.

Na razie mamy sygnały od dyrektorów szkół, którzy cieszą się, że coś dobrego będzie się działo, i to już we wrześniu. Nauczyciele i rodzice także powitali tę inicjatywę z entuzjazmem. Są więc już pierwsze jaskółki, które mówią, że inicjatywa ta jest potrzebna. Chcemy, aby akcja była kontynuowana. W następnych latach zwracać będziemy uwagę na bardziej szczegółowe aspekty wychowania.

 

 

wyrzutka

Wychowanie to coś więcej niż tylko opieka na dzieckiem, zdrowe odżywiane i mieszkanie w dobrych warunkach

 

Ks. dr Marek Studenski (1970) –  kapłan diecezji bielsko-żywieckiej, pochodzi z Cieszyna. Ukończył Wyższe Śląskie Seminarium Duchowne w Katowicach. W roku 2001 obronił pracę doktorską „Aktualność systemu pedagogicznego F. W. Foerstera we współczesnej polskiej szkole”. Dyrektor Wydziału Katechetycznego kurii diecezjalnej bielsko-żywieckiej oraz diecezjalny wizytator katechizacji.

Źródło:

Tygodnik Idziemy Nr 37 (314) 11.09.2011

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *