NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Uroczystość Wszystkich Świętych

 

AUTOR: ks.Marek Jodko

 

Już stało się tradycją, że l listopada odwiedzamy groby naszych bliskich zmarłych. W przeddzień tego święta czyścimy pomniki, kupujemy znicze, wspominamy przeszłe chwile obecności najbliższych, którzy odeszli przed nami: męża, żony, rodziców, rodzeństwa, krewnych, przyjaciół czy znajomych. Dzisiaj i przez kilka kolejnych dni cmentarze będą jaśnieć światłem płonących zniczy, lampionów, świeczek, przystrojone będą kwiatami i stroikami. Poprzez te gesty chcemy dać wyraz naszej miłości, pamięci i ciągłej bliskości naszych zmarłych. Znak krzyża, modlitwa i chwila wspomnień będzie w tych dniach nam towarzyszyła o naszych zmarłych jako naturalna potrzeba serca.

Spojrzenie na grób, datę śmierci i płomień świecy – która zdawałaby się rozpraszać wszelki smutek – sprawiają, że ten dzień nie wymaga wielkich słów, dyskusji, przemówień, a raczej ciszy, zadumy – nie tylko o naszych zmarłych, ale o kolejach ludzkiego losu, o sensie naszego życia. Ten spokojny charakter dzisiejszego dnia pokazuje nam, że człowiek i śmierć, która go dotyka jest jakąś tajemnicą ludzkiego istnienia.

 

Wiele w naszym życiu jest zmagań, trosk i zabiegań, aby nasze życie było lepsze, radośniejsze i szczęśliwsze. Człowiek rodzi się. Najpierw otaczają go troskliwe ręce rodziców, którzy cieszą się z jego narodzin. Wszelka uwaga skupia się właśnie na nim. Później ono dorasta, uczy się chodzić, mówić, idzie do pierwszej szkoły, zdaje egzaminy, kształci się, zakłada rodzinę, troszczy się o swoje dzieci, pracuje, często ciężko, aby utrzymać rodzinę, starzeje się i umiera. Jedni dożywając sędziwego wieku, inni zaś szybciej, nagle. Gdyby taki finał miało ludzkie życie, to człowiek byłby najbardziej tragiczną istotą na ziemi. Całe jego życie to zmagania, nauka, praca, dążenie do lepszego życia – i na końcu śmierć. Można pytać – jaki sens ma ludzkie życie, jaki sens ma nasze staranie się, troska o siebie, rodzinę, dzieci. Jaki?

Jedynym sensem naszego życia jest to, że jesteśmy dziećmi Bożymi: Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. Umiłowani obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy go takim, jaki jest. Te słowa św. Jana, każą nam podnieść głowę w stronę nieba. Grób jest tragedią człowieka a niebo jest naszą nadzieją. Jesteśmy dziećmi Bożymi i nigdy nie przestaniemy nimi być. Nawet po śmierci. Będziemy podobni do Boga, ujrzymy go takim, jaki jest. To jest nasze miejsce – być u boku miłującego Boga. Mamy tam zaproszenie. Zaproszenie, które jest naszym życiem. Czy to zaproszenie, czy to życie, które jest dla nas takie cenne potrafimy dobrze wykorzystać, aby spotkać się u boku miłującego Boga? Pragnienie mamy, ale czy droga jest właściwa?

Wiek XX odznacza się, jak to powiedział papież Jan Paweł II, afirmacją cywilizacji śmierci. W ostatnim wieku zginęło tyle ludzi, co przez ostatnie dwadzieścia stuleci, dwie wojny światowe, polityczne systemy ateistyczne, zamachy, wzrost przestępczości, rozwiązłość, lekkość obyczajów, liberalizm, wolność i swoboda, nieliczenie się z nikim i z niczym, brak poszanowania życia ludzkiego, aborcja, eutanazja, legalizacja związków małżeńskich tych samych płci, a także brak pracy, bezrobocie każą się pytać- czy jeszcze nas Bóg chce przy swoim boku? Czy słowa św. Jana są dziś aktualne? Są aktualne! Ciągle mamy zaproszenie w ręku, ciągle Bóg nas tam oczekuje i ciągle na nas czeka. On się nie zmienia. Jest cierpliwy i miłosierny, bo my jesteśmy jego dziećmi. Nam zaś nie należy się pytać, a nawet nie wolno, czy Bóg jest jeszcze z nami czy już od nas odszedł. My mamy się siebie pytać czy właściwie korzystam z tego zaproszenia czy właściwie korzystam z tego życia?

Pomoc do tej refleksji znajdujemy w dzisiejszej Ewangelii. Błogosławieństwa. One są dewizą ludzkiego życia. To one są treścią naszego zaproszenia. Tacy mamy być – błogosławieni, czyli szczęśliwi, przykładni dla innych.

Błogosławieni ubodzy w duchu, to tacy, którzy mają Boga na I miejscu w życiu. Nie zapominają o przykazaniach a z grzechem walczą przez pracę nad sobą. To błogosławieństwo – mówi Krzysztof Zanussi – odnosi się na tych, którzy zachowują ubóstwo w duchu, czyli nie przywłaszczają sobie nigdy bogactwa, które jest – jak wszystko na świecie i my sami – wyłączną własnością Pana Boga. Kiedy świat dokoła się bogaci, tak wielu ulega pokusie, by uwierzyć, że to , co zebrali, to ich wyłączna własność i zasługa. A tymczasem błogosławieństwo sięga tych, którzy niczego nie mają do końca za swoje i przez to w duchu zawsze czują się ubodzy.

Błogosławieni cisi, to ci, którzy nie wywyższają się ponad innych, są pomocni, cierpliwi, uprzejmi, starają się zło zwyciężać dobrem. Krzysztof Krawczyk tak interpretuje to błogosławieństwo: Znam takich artystów, których mógłbym nazwać głośnymi, chcących za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Sam kiedyś taki byłem. Krzykliwi i głośni zdobywają ziemię, rozpychając się łokciami, roztrącając stojących przed nimi, dochodzą do celu po trupach. Głośno obiecują wszystko wszystkim – a ja wiem, że kłamią i oszukują. Czasami zabijają. Nikogo się nie boją, nawet samego Boga. Dzisiaj krzykliwi i głośni nie są dla mnie przekonywujący. Prawda nie musi krzyczeć – ona przemawia swoim istnieniem.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, to ci, co nie kłamią, nie oszukują, są prawdomówni, zauważają zło w świecie i walczą z nim. Miałem wspaniałych rodziców i szczęśliwe dzieciństwo – mówi o sobie prof. Zbigniew Religa. Wyniosłem z domu otwarty stosunek do ludzi oraz szacunek dla każdego człowieka. Poczucie sprawiedliwości jest niezwykle ważne; wiem o tym z własnego doświadczenia. Dawno temu, jeszcze w szkole podstawowej, doświadczyłem prawdziwej niesprawiedliwości. Nie byłem dobrym uczniem, nie lubiłem szkoły. Jednak miałem niezłe wyniki z W-Fu. Spodziewałem się więc bardzo dobrej oceny lub ewentualnie dobrej. Wuefista pod naciskiem nauczycieli innych przedmiotów postawił mi ocenę dostateczną. Odebrałem to jako wielką niesprawiedliwość. Myślę, że jakąś formą niesprawiedliwości jest posługiwanie się kłamstwem.

Błogosławieni miłosierni, to ci, którzy szerzą miłość wśród najbliższych, są pomocni, życzliwi, potrafią się podzielić tym co mają czyli swoim sercem. Zarzuty dzisiejszemu światu stawia Robert Korzeniewski: Jakże łatwo przychodzi nam wytykać błędy i potknięcia bliźnich, a jak trudno nam je wybaczać. Uspokajamy sumieniem wspierając akcje charytatywne, ofiary wojen, kataklizmów, zapominając jednocześnie o naszym najbliższym otoczeniu, o nie zabliźnionych ranach rodzinnych konfliktów, o zadanych ciosach. Czyżbyśmy stali się cywilizacją konformistów, kupujących sobie odpusty? Dlaczego poświęcenie się dla dobra bliźnich, podanie dłoni i dobre słowo na co dzień kosztują nas tak wiele?

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój. Oni za to są skromni, opanowani, wolą ustąpić, cechują się roztropnością i mądrością w działaniu. Hanna Gronkiewicz-Waltz tak mówi o pokoju: Wydaje się oczywiste, że nie może być pokoju na świecie, jeśli wokół tylu niespokojnych ludzi. A pokój to nie podpisanie traktatu kończącego wojnę, to Jezus w sercu człowieka. Pokój we wnętrzu pojedynczego człowieka przynosi pokój w jego rodzinie, w miejscu pracy. Ale pokój Boży to nie ten, który daje świat. Świat propaguje często tzw. „święty spokój”. Wiele walk o pokój nie toczy się po to, aby zapanował pokój Boży, ale by zapanował kruchy ludzki pokój.” Tebłogosławieństwa są życzeniami Boga względem nas. To jest właściwa droga. To jest treść zaproszenia. To ma być treść naszego życia.

Nie łatwo to spełnić. Nie łatwo w tym wytrwać. Przed nami stoi grzech i strach. Ale i to przewidział Bóg i powiada dalej: Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda jest w niebie. Nie wiem czy mogą jeszcze być lepsze słowa zachęty i gwarancji. Nie bójcie się. A oto jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata -powiedział Jezus do apostołów, którzy też się bali, też byli smutni, bo nie wiedzieli jak się potoczy ich życie.

Uroczystość Wszystkich Świętych, jest świętem tych, którzy już są u Boga. Ale, po co im nasza chwała, cześć? Czy może być coś lepszego od przebywania razem z Bogiem? Czy oni potrzebują naszej pomocy? Wnikając bardziej w charakter i przesłanie dzisiejszego dnia, widzimy, że bardziej ten dzień jest nam potrzebny. Nam żyjącym jeszcze tu na ziemi. Ten dzień jest nam bardzo potrzebny do tego, aby to zaproszenie, które trzymamy w ręku, nie wypadło nam. Uroczystość Wszystkich Świętych to nasz dzień, w którym bardziej niż kiedykolwiek powinniśmy się zastanowić nad sensem naszego życia, ale i też nad sposobem naszego życia czy jest ono godne dziecka Bożego. Amen.

ŹRÓDŁO:  Parafia Rzymsko-Katolicka pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Kłodzku

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *